Do gabinetu Kazekage nie można było przychodzić bez
wezwania, chyba że miało się naprawdę ważną sprawę. Tym razem Hinata miała
odpowiedni pretekst, więc chuunin pełniący dyżur zapowiedział ją bezzwłocznie.
Hinata weszła do gabinetu i ukłoniła się, jak nakazywał obyczaj.
Gaara wskazał jej krzesło i usiadł po drugiej stronie
biurka.
- Wiadomości szybko się rozchodzą – powiedział. – Właśnie
miałem cię wezwać.
Wyjął z szuflady biurka złożoną kartkę papieru i podał jej.
Hinata odłożyła ją na biurko, nie czytając.
- Nie jesteś ciekawa, czego chce twój kuzyn?
- Też dostałam od niego list – odpowiedziała. – Chce, żebym
szykowała się do wyjazdu. Wyślą kogoś z rozkazami od Hokage.
Gaara przytaknął.
- To znaczy, że potrzebują czasu, żeby je uzyskać. Nie
wiesz, o co może chodzić?
Hinata potrząsnęła przecząco głową. Gaara patrzył na nią
podejrzliwie.
- Nie miałaś od nich żadnych wiadomości? – zapytał, jakby
sądził, że celowo zataja przed nim fakty.
- Żadnych – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Zawahała się. – Gdy
byłam na ślubie Nejiego sugerowali mi, żeby skróciła delegację, ale nie
naciskali i od tego czasu nic ode mnie nie chcieli. Nie mogą tego ode mnie
wymagać, i myślę, że Naruto ich nie poprze.
Sądziła, że będzie miała tę sprawę z głowy na długo.
Starszyzna klanu wykazała się wyjątkową arogancją wynajmując kogoś, żeby
dostarczył ją do wioski niczym worek ziemniaków. Złamali wszystkie zasady, robiąc
coś takiego za plecami Hokage, i była pewna, że musieli się z tego gęsto
tłumaczyć. Dlatego nie dziwił jej brak wiadomości.
Było w tym jednak coś
dziwnego. Neji na pewno nie poparłby planów starszyzny klanu, żeby podstępem sprowadzić ją do Konohy. Wcześniej nie miał nic przeciwko jej delegacji w Sunagakure. Mimo
to podpisał się pod żądaniem, żeby skróciła szkolenie i wracała do wioski.
Wydawało jej się, że nie mógł napisać tych listów. Istniało
pewne prawdopodobieństwo, że ktoś z jej klanu je sfałszował, łatwo mogli to
zrobić. Ale przecież wtedy sprawa łatwo się wysypie, tak samo jak sprawa
wynajęcia najemników.
Gaara splótł dłonie i oparł na nich podbródek. Robił tak
często, gdy nie wiedział, co myśleć o jakiejś sprawie.
- Coś tutaj nie pasuje – powiedział. – Najlogiczniej jest
założyć, że ktoś działa niezależnie. Twój stryjek wysłał najemników sądząc, że
udowodni iż czyha na ciebie jakieś zagrożenie i będą mieli pretekst, by
rozkazać ci wrócić do wioski. Zakładam, że Neji Hyuuga na coś podobnego by się
nie zgodził – Hinata skinęła głową na potwierdzenie tych słów. Wiedziała, że
Gaara oczekuje, że w razie czego zweryfikuje jego pogląd na tę sprawę. – Teraz
są dwa wyjścia. Albo staruszek stracił poczucie rzeczywistości i wysyła
sfałszowane listy w wiadomym tylko sobie celu, albo twój kuzyn mimo wszystko
zdecydował, że masz wrócić do Konohy. Jeśli tak to musi mieć jakiś powód, i
pewnie będzie w stanie przekonać do tego Naruto.
Hinata w ogóle nie brała pod uwagę tej drugiej możliwości.
Przecież to bez sensu.
- Sądzisz, że to możliwe? – spytała.
- Prawie pewne – odrzekł Gaara. – Starszyźnie klanu nagle
zaczęło zależeć, żebyś wróciła do Konohy, ale nie zaaranżują tego bez aprobaty twojego kuzyna, więc musieli jakoś go przekonać - zawiesił głos. – Musi istnieć
jakiś powód, dla którego nagle zaczęło zależeć im na czasie. Kilka miesięcy to nie tak dużo, mogliby więc spokojnie czekać, nawet
jeśli mają wobec ciebie jakieś plany. Wolą podjąć ryzyko – popatrzył na Hinatę.
– Nie przychodzi mi do głowy inne wytłumaczenie niż to, że obawiają się, że
uwolnisz się spod ich władzy. Może sądzą, że chcesz iść w ślady Hanabi i zostać
wyrzutkiem społecznym.
Hinata przygryzła wargi. Nawet po tym, gdy stała się celem
próby porwania, nie sądziła, że przedstawiciele jej rodu będą tak
zdeterminowani, że nie odpuszczą.
- Neji wie, że jestem lojalna wobec Konohy.
- Twoi liczni cioteczni wujkowie pewnie nie są o tym
przekonani, mogli na niego wpłynąć. Ostatecznie, nie przybyłaś tutaj, ponieważ
zależało ci na nauce zielarstwa, tylko żeby się od nich uwolnić.
Hinata zarumieniła się ze złości. Nie sądziła, że Gaara ma o
niej tak złe zdanie.
- Sądzisz, że nie mam honoru? Zobowiązałam się wrócić po
roku, i to mam zamiar zrobić.
Gaara przypatrywał jej się uważnie. Nie potrafiła odgadnąć
jego myśli.
- Mimo, że wiesz jaka tam czeka cię przyszłość. Klan może
zaczekać rok, dwa, pięć, ale w końcu zechcą cię sobie podporządkować.
- Masz na myśli: wydać za mąż – odparła Hinata. Nie musiał
traktować jej jak dziecko, przecież była tego wszystkiego świadoma. I owszem,
nie wiedziała jak się wyplątać z powiązań klanowych, ale nie zamierzała się tak
łatwo poddać. – To prawda, uciekam przed nimi, ale nie działam na oślep. Jestem pewna, że gdy zakończę tę misję i wrócę do wioski, Naruto
znajdzie coś następnego. Przeczekam aż Nejiemu urodzą się dzieci, może wtedy
się ode mnie odczepią.
- Przynajmniej masz jakiś plan – odpowiedział Gaara,
widocznie nieprzekonany co do jego skuteczności.
- Nie wyrzeknę się mojej wioski. Nie jestem taka, jak moja
siostra. Ale to nie znaczy, że jestem winna bezwzględne posłuszeństwo klanowi.
Ani nie miałaby dokąd uciec, bo wszystkie ukryte osady były
związane paktami o współpracy. Nie powiedziała tego na głos, ale była tego
świadoma. Gdzieś głęboko w umyśle miała tę myśl, że gdyby tkwili w stanie
permanentnej wojny mogłaby postąpić inaczej. Miała nadzieję, że nie zrobiłaby
tego, ale jednak nie była siebie w stu procentach pewna.
Często myślała o nukeninach. Z jednej strony
sprzeniewierzali się własnym przodkom, dowódcom, tym, którym wszystko
zawdzięczali. Z drugiej każdy miał swoje powody.
- Nie musisz fizycznie być w wiosce, żeby jej służyć – przypomniał
Gaara.
- Wiem – odparła brunetka. Wiedziała, że może liczyć na
przychylność Naruto, cokolwiek wymyśli, ale starszyzna klanu nie zgodzi się,
żeby kolejne lata przebywała poza Konohą, nawet gdyby dostawała zadania ważnych
poselstw. Klan Hyuuga miał większe ambicje.
- Więc zakładamy, że
Naruto jednak przychyli się do prośby moich krewnych – powiedziała, chcąc
wrócić do rzeczowej rozmowy. W tej chwili trudno było jej to sobie wyobrazić,
ale musi przyzwyczajać się do myśli o opuszczeniu wioski Piasku. – Mam jeszcze
coś do zrobienia, zanim odejdę.
- Zdobędę dla ciebie trochę czasu – odpowiedział Gaara. – Przy
tej liczbie poselstw i ważniejszych kwestiach, jakiś list może zaginąć.
Hinata uśmiechnęła się blado.
- Nawet jeśli tylko kilka tygodni… Przydadzą się –
powiedziała, choć nie była pewna, czy to takie dobre wyjście. Cztery, pięć
miesięcy – to była odległa data, starała się nie zaprzątać sobie tym głowy. A
teraz okazywało się, że będzie musiała wyjechać wkrótce. Każdego dnia będzie o
tym myśleć.
Wiedziała jednak, że kilka dni nie wystarczy, by przekazać
Matsuri wszystko, co chciała. Hodowanie ziół ani przygotowywanie naparów nie
było trudne, jednak wymagało pewnej ostrożności, świadomości tego, co się robi.
Chuuninka z Piasku wydawała się zbyt nieuważna, a co najgorsze nie dostrzegała,
że zielarstwo to także sztuka, w niektórych aspektach bardziej wymagająca niż
sztuki walki. Hinata obawiała się trochę, że dziewczyna podejdzie do sprawy
zbyt lekko i zniszczy cenne i trudne do wyhodowania rośliny.
Niestety w wiosce Piasku nikt oprócz Matsuri
nie był wystarczająco godny zaufania, żeby go wtajemniczyć. Potrzebowała kogoś, komu zależy na Gaarze, i to bardziej niż na bezpieczeństwie Sunagakure.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Do gabinetu
wszedł chuunin, a zaraz za nim Kankuro. Nie zaczekał, aż zostanie zapowiedziany.
- Musimy porozmawiać – powiedział lalkarz. Gaara odprawił
chuunina gestem dłoni. Shinobi wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
- To coś ważnego? – zapytał kage.
Kankuro zawahał się.
- Nie wiem.
- Tajnego? Jeśli nie, mów.
Hinata poczuła na sobie wzrok lalkarza. Wiedziała, że jej
obecność nie jest pożądana, ale przecież nie dostała zgody na odejście, a poza
tym musiała powiedzieć Gaarze o swoim planie. Nie można było zwlekać, skoro ma
wkrótce wyjechać z wioski.
- Matsuri jest w siedzibie rady – powiedział Kankuro,
przenosząc znów wzrok na Gaarę. – Przyznali jej jakiś order.
Hinata nie miała wątpliwości, że ta informacja zaskoczyła
Gaarę, ale szybko przyjął ją do wiadomości.
- Masz jakieś podejrzenia? – zapytał.
Kankuro zawahał się.
- Nie poddaję w wątpliwość jej lojalności, ale… Dziewczyna
ma duże ambicje, lepiej byłoby ją jakoś uhonorować, żeby jej nie podkupili.
- Mam jej dać order?
Kankuro widocznie stropił się.
- Moim zdaniem powinieneś ją podnieść do rangi jounina, to
załatwi sprawę.
Zgodnie z przewidywaniami, Gaara nie był zadowolony z tej
sugestii. Hinata wiedziała, że ten temat przewija się już od kilku dni. Byłoby to pewne odstępstwo od przyjętych reguł, ale wcale nie aż tak rzadkie. Co jakiś czas dowódcy wiosek przyznawali komuś rangę jounina w dowód uznania. Egzaminy organizowano rzadko, a część wybitnych shinobi nie miała okazji brać w nich udziału, bo na przeszkodzie stały inne obowiązki i misje.
Wydawało się, że wszyscy uważali, że Matsuri zasłużyła sobie na awans,
co pewnie było prawdą. Dzięki temu, że wykazała inicjatywę, uniknęli bardzo
poważnych kłopotów. Hinata wiedziała, że Gaara to docenia, ale sam powiedział
niedawno, że nie chce dawać dziewczynie nowych powodów do zadzierania nosa. Dla
niego to zamykało temat.
Chuunini, którzy kibicowali Matsuri, uważali, że Gaara
po prostu jej nie lubi. Jounini byli tego samego zdania, ale oni uważali
Matsuri za irytującą i nie chcieli, by była im równa rangą. Hinata była
przekonana, że to nie jest wystarczający powód, żeby blokować jej karierę.
- Nie przyznam jej rangi jounina – powiedział Kazekage.
Hinata przygryzła wargi. To była rażąca niesprawiedliwość,
ale nikt nie był w stanie odwieść go od powziętej decyzji. Był odporny na próby
perswazji, a naleganie mogło tylko pogorszyć sytuację.
Kankuro też to wiedział. Miał zmartwiony wyraz twarzy.
- Może podaruj jej prawa własności do jakiegoś domu, zrobimy
uroczyste przekazanie z honorami, pochwalimy, coś w ten deseń.
Gaara skinął głową.
- Na to mogę się zgodzić. Zajmiesz się organizacją?
Nieczęsto zdarzało się, żeby dowódca Piasku coś proponował
zamiast wydawać polecenia. Widać Kankuro przyjął to za dobrą monetę. Odszedł
bezzwłocznie; nie lubił tracić czasu.
Hinata wiedziała, że to niewłaściwe, odzywać się w ten
sposób do Kazekage, ale nie potrafiła powstrzymać się od komentarza.
- Ciekawe, czy jak się wreszcie wyśpisz, zrobisz się
uprzejmiejszy – powiedziała.
Uważała za wyjątkowo przykre, że Gaara nie traktuje Matsuri
na równi z innymi i blokuje jej drogę do awansu. Nie wypadało jednak, by
zwracała mu uwagę.
- Na każdym kroku musisz udowadniać Kankuro, że nie ma prawa
głosu – oceniła.
- Są sprawy, i sytuacje, w których ma prawo głosu, i takie,
w których nie będę sugerować się cudzą opinią. Przypominanie ludziom, gdzie
jest ich miejsce, też należy do moich obowiązków, inaczej miałbym wianuszek
ludzi, z których każdy chce przeforsować swoją opinię. Nie będę faworyzować
Kankuro dlatego, że jest moim bratem. Jest traktowany adekwatnie do stanowiska.
Hinata przygryzła wargi. Jak zawsze wszystko tłumaczył
hierarchią, stanowiskiem, układami na szczytach władzy, polityką. Tymczasem ona
od dawna próbowała znaleźć dowód, że zdarza mu się działać pod wpływem emocji.
Że w ogóle ma jakieś. Wiedziała, że wkracza na grząski grunt, ale musiała
wyjaśnić tę sprawę do końca.
- Już myślałam, że okazujesz mu na każdym kroku pogardę,
ponieważ pozwolił zamordować Hanabi – powiedziała. Częściowo chciała, żeby tak było.
Gaara przypatrywał jej się przez chwilę, jakby coś
analizował.
- Więc jesteś w błędzie. Zdegradowałem go za niedopełnienie obowiązków, ale to
nie znaczy, że straciłem dla niego szacunek. Konsekwencje były adekwatne do winy.
- Przecież pozwoliłeś jej zostać w wiosce – powiedziała
Hinata. Zawsze myślała, że był po stronie Hanabi, że przynajmniej ona dzięki
determinacji w bronieniu własnych poglądów zyskała jego sympatię.
- Wiedziała, czym ryzykuje. Nie obiecywałem, że będę ją chronić. Wywiązałem się ze
wszystkich zobowiązań i nie mam sobie w tej sprawie nic do zarzucenia -
odpowiedział.
Nie pierwszy raz mówił w taki sposób, jakby traktował
wszystkich jak pionki, jakby na niczym mu nie zależało oprócz dobra wioski i
dbania o jej dobre imię. Nie chciała uwierzyć, że w każdym widzi tylko
żołnierza, sprzymierzeńca lub wroga, ale nie człowieka.
- Nie wierzę, że nie ma w tobie żadnej empatii – oświadczyła.
– Dlaczego w czasie wojny nie zabiłeś Kiby? Wysadził kanion, popsuł wam szyki i
nie miał dokąd uciec. A ty wolałeś wziąć go żywcem?
Gaary chyba nie zaskoczyła ta zmiana tematu.
- Żywy miał być przydatny. Sądziliśmy, że ma informacje,
które nas interesują. Jako osoba z najbliższego otoczenia Hokage…
- A skąd to wiedzieliście? – zdziwiła się. Nie powinna przerywać,
ale wydawało jej się, że Kiba, nie mający w tamtym czasie żadnego
wyróżniającego stanowiska, nie mógł budzić zainteresowania wroga. Dlatego była
zdziwiona, że przez wiele tygodni był trzymany w więzieniu, chociaż wszyscy
mieli go za martwego i Suna z łatwością mogła się go pozbyć.
W czasie wojny między osadami tak wiele osób zginęło, czasem
zupełnie bezsensownie, przypadkowo, że często zastanawiała się, dlaczego
właśnie oni, a nie ktoś inny, i jak to się stało, że jej oddziałowi udało się
uciec z pułapki, podczas gdy inni nie przeżyli mniej niebezpiecznych sytuacji.
Pamiętała też, że jej najlepszy przyjaciel Gaarze zawdzięcza życie, chociaż
nikt nie potrafił tego wytłumaczyć.
- Hinata – odezwał się kage takim tonem, jakby mówił do
krnąbrnego dziecka – od tego każda osada ma szpiegów, żeby posiadać takie informacje. Nie tylko
wykradać plany i przechwytywać korespondencję wroga, ale właśnie po to, żeby
wiedzieć kto cieszy się łaskami, a kto nie; kto ma niespełnione ambicje i z ich
powodu może zmienić front; kto ma duże wpływy, chociaż nikt go o to nie
podejrzewa, a kto jest utytułowany i nie ma nic do powiedzenia. Także kogo
lepiej schwytać żywego, bo można go potem wykorzystać, żeby zmusić kage do
ustępstw. Także o tobie zbieraliśmy informacje.
Hinata nie miała ochoty się dopytywać, co konkretnie
wiedzieli, i tak zdawała sobie sprawę, jak o niej mówiono. Że jest słaba i
bezużyteczna, ale włos jej z głowy nie spadnie, bo Naruto ją faworyzuje.
Nie chciała rozmawiać
o Kibie, o Naruto ani tym bardziej o sobie. Gaara i tak mógł uważać ją za tchórza
korzystającego z protekcji – gdyby Naruto nie wykorzystał dla niej pozycji
Hokage, żeby zmusić klan do współpracy, w ogóle by jej tu nie było.
- Myślę, że zdarza ci się kierować współczuciem, tylko sam
tego nie chcesz przyznać – drążyła temat. - Wolisz, żeby wszyscy myśleli, że
nie masz uczuć, bo tak jest bezpieczniej. Żeby niczego nie wymagali, nie
oczekiwali pomocy. Żeby myśleli, że cenisz tylko abstrakcyjny byt w postaci
obywateli, ale nikogo jako osoby, więc nikt nie może na ciebie liczyć i na nikim
ci nie zależy. Nigdy w to nie uwierzę.
Gaara przyglądał jej się w milczeniu.
- Nie mówiłabyś tak, gdybyś wiedziała, co jest w mojej
głowie - oświadczył spokojnym tonem. Chociaż był zniecierpliwiony, może nawet
zły, nie podnosił głosu. Jakby nawet sposobem mówienia chciał udowodnić, że
uważa ten temat za abstrakcyjny. Że traktowanie kogokolwiek jako odrębnej osoby
z emocjami i uczuciami jest abstrakcyjne, bo każdy zajmuje tylko jakąś pozycję
w hierarchii i znaczy tyle, ile wynosi jego przydatność dla wioski.
- Powiedz mi, co jest w twojej głowie – chciała wiedzieć nie
tylko dlatego, że od dawna się nad tym zastanawiała. Również dlatego, żeby
znaleźć sposób, jak przekonać go do swojego pomysłu. Od kilku dni studiowała
książki zielarskie i grube tomiszcza z zakresu teorii umysłu, żeby mieć
narzędzia do działania. Jednak z książek nie mogła się dowiedzieć, jak
przekonać tak niepodatną na perswazję osobę, żeby zadbała o swoje zdrowie.
Gaara zmierzył ją wzrokiem.
- Dlaczego zadajesz tyle pytań? Lubisz obciążać umysł
rzeczami, których nie rozumiesz?
- Chcę zrozumieć – odpowiedziała Hinata poważnie – jak to
jest funkcjonować bez żadnego odpoczynku. Skoro już nie masz w sobie Shukaku,
powinieneś mieć taki sam rytm dobowy jak każdy. To nie jest tak, że organizm nie
potrzebuje snu albo mózg nie jest w stanie przejść do stanu uśpienia. Jedynie
nie chce sobie na to pozwolić. Kiedy próbujesz zasnąć, słyszysz krzyki ofiar.
Gaara potrząsnął głową.
- Nie. Nie wiem, jak długo nad tym myślałaś, ale szkoda
twojego czasu. Twoja teoria jest kulawa od początku. Zwykle zabijałem ich
szybko, nie mieli okazji krzyczeć.
- Więc widzisz twarze.
Gaara oparł łokcie na biurku, a potem splótł dłonie.
Kolejność odwrotna niż zwykle, jakby był rozkojarzony.
- Próbujesz mi wmówić, że mam wyrzuty sumienia – zauważył.
- Nie zaprzeczyłeś – odpowiedziała Hinata z triumfem. – Nie
wiem, czy to ma coś wspólnego z wyrzutami sumienia, ale z przemęczeniem na
pewno. Twój mózg nieustannie przetwarza informacje, bez żadnego odpoczynku, bez
przerwy, bo nigdy nie zapada w głęboki sen. Przeciętny człowiek potrzebuje
sześciu godzin nieprzerwanego snu na dobę, żeby funkcjonować. Pozbawiony snu
przez dłuższy czas umiera. Widocznie czakra Shukaku wprowadziła jakieś zmiany i
twój organizm funkcjonuje bez snu, ale mózg nie radzi sobie z przetwarzaniem
informacji. Wspomnienia i myśli nakładają się na siebie, do tego stopnia, że
czasem zaburzają postrzeganie rzeczywistości. Nie jest czasem tak, że z biegiem
lat jest coraz gorzej? I dlaczego to bagatelizujesz, skoro pewnego dnia możesz
całkiem stracić kontrolę nad sobą i kogoś zaatakować? Jeśli nie martwisz się o
siebie, powinieneś martwić się o to, jak to się skończy dla wioski. Pozwól
sobie pomóc.
Gaara słuchał jej uważnie, bez żadnej reakcji, ale na
ostatnie słowa odpowiedział.
- Znasz tajne techniki, które mogą przywrócić komuś
człowieczeństwo? – zapytał z kpiną w głosie.
Hinata przechyliła się przez biurko i spojrzała mu w oczy.
- Jesteś
człowiekiem – powiedziała z naciskiem, - tylko twój mózg nigdy nie potrafił odpoczywać,
chyba że pozwoliłeś Shukaku przejąć kontrolę. To jakiś ekstremalny przypadek
chronicznej bezsenności, a na to są sposoby.
- Jasne – odparł Gaara, dla którego teraz stało się
oczywiste, o czym mówi. – Twoja specjalność. Przykro mi, ale zioła na to nie
pomogą.
Hinata wyprostowała się na krześle i potrząsnęła energicznie
głową.
- Nie mam na myśli żadnych ziół, które my znamy, tylko starą
recepturę, której używali shinobi w starożytnych czasach. Wszystko jest w
waszych książkach, wiesz o tym. Dawniej w czasie wojen shinobi Piasku używali
specjalnego naparu, żeby zregenerować organizm w trzy godziny, a przez
pozostałą część doby funkcjonować na pełnych obrotach.
Gaara przymrużył oczy.
- I ty odszukałaś recepturę?
Hinata skinęła głową.
- Tak. I przyrządziłam napar. To wcale nie jest takie
trudne.
Gaara przyglądał jej się, jakby się nad tym zastanawiając.
- Doceniam twoją pracę, ale zioła… - zaczął mówić
Hinata przerwała mu. Nie mogła pozwolić, żeby storpedował
jej pomysł.
- Ten napar działa inaczej, wprowadza organizm w stan
zbliżony do hibernacji. Mózg wyłącza się prawie całkowicie, zachowane zostają
tylko podstawowe funkcje życiowe. Oddychanie, krążenie krwi… Myślę, że gdy
byłeś pod kontrolą Shukaku sytuacja była podobna. Tylko, że… - zawiesiła głos. Wiedziała,
że jej plan ma poważną wadę.
- Mózg sam się nie wybudzi – dokończył za nią.
Hinata przygryzła wargi.
- Nie, dopóki działa napar. Wiem, że to problem – dodała
szybko, - bo nie ma pewności, czy organizm zareaguje choćby w przypadku
trzęsienia ziemi… ale jeśli zadba się o bezpieczeństwo, zorganizuje strażnika, poinformuje medyków…
Gaara nie chciał słuchać dalszych wyjaśnień.
- Nikt nie może o tym wiedzieć.
Spodziewała się tego.
- Nikomu nie ufasz – powiedziała.
- Tobie ufam.
To by znaczyło, że dał się przekonać. Było znacznie łatwiej,
niż myślała.
- Ale wartownicy powinni być w pobliżu – upierała się.
- Chyba nie myślisz, że ktoś wedrze się do mojego domu, żeby
poderżnąć mi gardło – odparł swobodnym tonem.
Rzeczywiście, nie w Sunie. Mimo wszystko ryzykowne wydawało
jej się powierzenie jej takiej odpowiedzialności.
Gaara jednak podjął już decyzję. Pomyślała, że
prawdopodobnie od dawna szukał sposobu, żeby jego niedyspozycja nie zagrażała
wiosce Piasku.
- Ty mi wystarczysz.