Hinata nie powinna po zmroku opuszczać swojego pokoju, a tym
bardziej siedziby władz. Ten nieformalny zakaz tłumaczono względami
bezpieczeństwa – ale oczywiste było, że mieszkańcy Suny nie życzyli sobie, by
obcy shinobi wałęsali się po ich wiosce w nocy.
Ponieważ nie mogła spać i martwiła się o Akamaru uwiązanego
do odizolowanej, nieprzytulnej budy, odwiedzała go kiedy tylko mogła. I tym
razem wymknęła się z budynku, żeby posiedzieć z psem. Musiała przebyć w tym
celu pół wioski, ale to nie był żaden problem. Już przyzwyczaiła się do
chodzenia po tej nieprzyjaznej, wyjałowionej ziemi.
Nocne spacery miały swój urok. W dzień było tu głośno i
gwarno, można było rzec wesoło – mieszkańcy wioski Piasku wiedzieli, że
wygrywają i napawali się tym zwycięstwem. Noce przynosiły spokój i ciszę.
Wojownicy trenowali na obrzeżach, pozostali mieszkańcy spędzali czas w domach.
Atmosfera sprzyjała spacerom, ale Hinata spieszyła się jak zawsze – myśl o
samotnym Akamaru nie dawała jej spokoju. I tym razem pokonała dzielącą ich odległość
najszybciej jak mogła i podeszła do psa, który już na nią czekał.
Gestem nakazała mu zachowanie ciszy, więc nawet nie
szczeknął, całą radość wyrażając przez merdanie ogonem.
Hinata usiadła obok niego, twarzą w kierunku domu, w którym
mieszkał Kankurou – starała się uniknąć zdemaskowania.
- Wiem, że nie lubisz tutaj być – powiedziała szeptem do
wpatrującego się w nią psa. – Ale musisz być cierpliwy.
Akamaru siedział spokojnie, choć uporczywie wpatrywał się w
światła w wiosce.
- Pewnie chciałbyś pobiegać – zauważyła Hinata. Wiedziała,
że pies potrzebuje znacznie więcej ruchu niż jest w stanie mu zapewnić. Nie
pozwalano mu oddalać się od budy. Hinata próbowała protestować przeciwko
trzymaniu psa na uwięzi, ale powiedziano jej jasno, że w wiosce Piasku nie
hoduje się domowych pupili, więc nie ma mowy, by wałęsał się jakikolwiek pies,
tym bardziej taki olbrzym, który siałby popłoch.
Hinata uważała, że nie powinna się dziwić uprzedzeniu
mieszkańców Suny dla zwierząt. Dla nich wszystko musiało mieć znaczenie
praktyczne, a zwierzęta były tylko po to, żeby pracowały na ludzi i były przez
nich zjadane. W tej relacji nie było
miejsca na emocje.
Uznała jednak, że Akamaru nie może męczyć się na uwięzi bez
przerwy przez kolejne dni, a ponadto i tak złamała niepisane zasady. Jeśli
weźmie go na spacer, może nikt nie zauważy.
Przez chwilę się wahała, ale gdy podjęła już decyzję nie
miała wątpliwości co do jej słuszności.
- Dobrze, Akamaru – powiedziała. – Pójdziemy pobiegać. Tylko
cicho, żadnych szaleństw… - zaczęła mówić, odpinając go od łańcucha. Nie
pozwolił jej dokończyć. Ledwie został uwolniony z uwięzi , wystrzelił jak z
procy w kierunku centrum wioski. Nawet się nie obejrzał.
Hinata była zszokowana jego nagłym nieposłuszeństwem. Nie było
nawet sensu go wołać, bo już uzyskał nad nią dużą przewagę. Zaczęła go gonić,
nie mając szans na powodzenie. Nie było jednak lepszej opcji.
Szybko zorientowała się, że ziszczą się jej najgorsze
przypuszczenia – Akamaru pobiegł w kierunku siedziby administracyjnej. Straciła go z
oczu, ale wiedziała, że gdzieś tutaj musi być jego cel. Zatrzymała się dopiero
w parku otaczającym budynek i zaczęła się rozglądać. Nagle usłyszała ciche
skomlenie zza krzaków. Pobiegła w tamtym kierunku. To, co zobaczyła, zmroziło
jej krew w żyłach.
Akamaru był w pułapce, otoczony wijącym się piaskiem. Widać
było tylko głowę.
Hinata widziała już kiedyś, jak Pustynny Gaara zabija w ten
sposób, i nie potrafiła wymazać tego obrazu z pamięci.
Zupełnie straciła w tym momencie umiejętność chłodnego
myślenia, nie zastanawiała się nad tym, co oznacza bezpośredni atak na
Kazekage. Rzuciła się na niego z całym impetem. Udało jej się wykorzystać
element zaskoczenia, nie zdążył zareagować.
Hinata słyszała w przeszłości o doskonałej obronie, podobno tarcza z piasku chroniła Gaarę niezależnie od jego woli, ale widać nie jest taka niesamowita, skoro teraz nie zadziałała. Gdyby miała broń, mogłaby go
zranić. Uderzyła go z całej siły w ramię, którym kontrolował otaczającą psa
pułapkę. Shinobi zachwiał się i upadł, lecz Hinata także nie utrzymała
równowagi. Potoczyli się parę metrów po piasku.
Hinata usłyszała przeraźliwe skomlenie, obejrzała się za
siebie i zobaczyła, że pozbawiony kontroli piasek zalewa Akamaru oczy. Sabaku
no Gaara spojrzał w tamtą stronę, i ruch ziaren ustał.
Hinata błyskawicznie poderwała się z ziemi. Kage był
minimalnie wolniejszy, ponieważ musiał kontrolować stworzoną przez siebie
trumnę z piasku.
- Nawet psu nie odpuścisz? – syknęła ze złością, podbiegając
do przerażonego zwierzaka.
Widziała, że wir piasku przestał się ruszać. Akamaru również
był unieruchomiony.
- Nie masz dla tego bydlęcia smyczy? – wycedził shinobi
przez zęby.
- Akamaru nie chodzi na smyczy – odparła kunoichi z
oburzeniem. Otarła psu piasek z pyska. – Jest przerażony, wypuść go.
- Jak zamierzasz nad nim zapanować? – odparł Kazekage.
Hinata spojrzała na niego z nienawiścią.
- Jeśli nie możesz nad czymś panować, musisz to zniszczyć? –
zapytała retorycznie.
Shinobi przez chwilę nad czymś się zastanawiał. Potem
piasek, który otaczał ciało psa, zaczął opadać i wsiąkać w ziemię.
Hinata uklękła przy zwierzaku, który z wysiłkiem położył się
na ziemi. Łapy wciąż miał unieruchomione, jakby poduszki stóp wrosły mu w
glebę. Dygotał na całym ciele.
Hinata przytuliła się do niego. Dopiero po chwili
zorientowała się, że Pustynny Gaara usiadł obok na ziemi.
- Czy ty płaczesz? – zapytał. – To tylko zwierzę.
Nie pozwoliłaby sobie na to. Otarła łzy, których nie
powinien był zauważyć, i spojrzała na niego.
- Dla ciebie to chyba żadna różnica, człowiek czy zwierzę –
odparła zjadliwie. – Każdego możesz zabić z łatwością.
Nie oczekiwała, że takie słowa mogą go dotknąć, ale była
rozczarowana, że nie doczekała się żadnej reakcji. Zachowywał się jakby
go nie obchodziło, jak inni go postrzegają.
- Nic mu nie będzie – odpowiedział. – Sądziłem, że będziesz
trzymać się zasad, dlatego nie odprawiłem psa z wioski. Dlaczego nie stosujesz
się do tego, co ci powiedziano?
- Moja siostra była karnym żołnierzem? – zapytała Hinata. Te
słowa wymsknęły się jej bezwiednie, sama nie wiedziała dlaczego wywleka tę
sprawę. Nie spodziewała się otrzymać odpowiedzi.
Sabaku no Gaara spojrzał jej bezpośrednio w twarz, chyba po
raz pierwszy odkąd tu przyjechała. Trudno było odgadnąć, o czym pomyślał.
- Nie była żołnierzem. Jedynie jej się wydawało, że może nim
być. Zachowywała się zbyt dziecinnie, nie akceptowała świata, w którym żyje,
zupełnie jak ty – zakomunikował.
Zwrócił się do niej nieformalnie, co powinno ją oburzyć, ale
ledwie to zauważyła.
Dotąd zakładała, że Hanabi była jednym z wielu najemników,
ale kage sprawiał wrażenie, jakby znał ją osobiście - czy to oznaczało, że zajmowała w armii Suny
jakieś wyższe stanowisko? Czy zadzierająca nosa geninka Matsuri znała ją i
dlatego odnosi się do Hinaty z niechęcią?
Zakładała, że od Sabaku no Gaary się tego nie dowie, ale nie
mogła nie wykorzystać okazji, skoro udało jej się nawiązać rozmowę na ten
temat.
- Chcemy przenieść jej grób – zakomunikowała.
Rozmówca nie okazał zaskoczenia.
- Mówiąc grób masz na myśli płytę nagrobną? Czy zamierzasz
odkopywać zwłoki?
Hinata spodziewała się, że powie coś w tym rodzaju.
- Zgodnie z prawem międzynarodowym, każdy shinobi ma prawo
do pochówku w rodzinnej wiosce, a wy powinniście to umożliwić.
Sabaku no Gaara wykonał potakujący ruch głową.
- Tak, ale klan Hyuuga nie wystąpił z takim roszczeniem. O ile wiem nie chowacie w waszej ziemi zdrajców. Jeśli zmieniliście
zdanie, wystosujcie odpowiednie pismo. Jeśli jest to twoja prywatna inicjatywa,
muszę odmówić.
Chcąc zachować zimną krew, Hinata wpiła paznokcie w dłoń.
- Wyrażenie zgody na to nic cię nie kosztuje – powiedziała.
Również zrezygnowała z oficjalnej formy wypowiedzi. W tym momencie zupełnie się
tym nie przejmowała.
- Nawet nie miałabyś gdzie przenieść prochów – oświadczył
zimno shinobi. - Jeśli mimo to chcesz rozkopywać groby, oczekuję na oficjalne
pismo.
Zamierzał odejść, dopiero wtedy Hinata uświadomiła sobie, że
Akamaru jest uziemiony.
- Nie uwolnisz go? – zapytała. Po chwili pożałowała, że w
podobnie bezceremonialny sposób żąda czegoś od Kazekage. Nawet się nie
odwrócił.
- Do jutra twój pies zostanie tutaj. Potem to już nie będzie
miało znaczenia – odpowiedział i odszedł.
Wtedy nie rozumiała, o co mu chodziło. Dopiero następnego
dnia stało się jasne, dlaczego Akamaru dostał kategoryczny zakaz przebywania w
pobliżu siedziby Kazekage i dlaczego centrum administracyjne, z aresztem w
podziemiach, tak bardzo go przyciągało.
Rankiem dopełniono wymiany listy szpiegów i więźniów,
zawartej w pierwszym punkcie rozejmu. Oznaczało to, że Uchiha Itachi musiał w
trybie pilnym opuścić wioskę. Tylko dla Uchihy ujawnienie listy mogło nieść
konsekwencje – wszyscy pozostali zostali schwytani i zabici wcześniej. Okazało
się, że tak jak plotkowano, wioska Piasku nie przetrzymywała jeńców, oprócz
jednego, który został uwolniony w ramach postanowień rozejmu.
Był to Kiba Inuzuka.
"Zwrócił się do niej nieformalnie, co powinno ją oburzyć, ale ledwie to zauważyła." Hipokryzja lvl hard. I to taki porządny hard. A właściwie to głupota, która wybiła poza moją skalę.
OdpowiedzUsuńNo i Kiba się odnalazł! Dobrze pamiętałam ;)