Gaahina

Gaahina

sobota, 14 lutego 2015

VI. Ciężar władzy

## To już przedostatni rozdział, pozostał jeszcze epilog.
Pierwotnie historia miała być dłuższa, bo miałam zamieścić więcej retrospekcji. Zrezygnowałam z nich, gdy postanowiłam napisać jeszcze trzecią część opowiadania.
Tę część kończyłam w pośpiechu... Nie wiem, czy to widać. Nie wyszło tak, jak chciałam. Mam nadzieję, że przynajmniej nie bardzo kulawo.##




- Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale musiało się tak skończyć.
Mimo, że te słowa wybrzmiały, jakoś nikt nie potrafił się odezwać. Hinata również nie wiedziałaby, co odpowiedzieć, poza tym nie chciała się wtrącać. Nie uważała się za osobę, która ma prawo oceniać Sakurę.
Była zaskoczona, że właśnie ją przysłano do Suny z listą ludzi Konohy, którzy w ostatnich latach działali na terenie wioski Piasku.
Sakura zaś starała się zachowywać normalnie. Nawet jej się to udawało. Było jasne, że Naruto wysłał ją tutaj, by oderwać ją od myśli o tym, co zrobiła, i od milczącego potępienia, z którym musiała się spotykać w wiosce. Chyba także po to, żeby nie musieć na nią patrzeć. Rada wioski nie zamierzała wyciągać wobec niej konsekwencji, chyba byli zadowoleni, że problem z Sasuke został rozwiązany. Nigdy mu nie ufali. Jednocześnie Hinata wiedziała, że Sakura nie będzie miała teraz łatwego życia w wiosce. Sama się skazała na ostracyzm.
Hinata starała się nie myśleć o Naruto i o tym, jak się czuje po śmierci najlepszego przyjaciela. Nieraz ryzykował życie, żeby go ocalić, ostatecznie skłonności Sasuke do szukania – właśnie, czego? Zemsty? A może po prostu śmierci? – skończyły się tak, jak można było przewidzieć od samego początku. Tyle, że niespodziewanie dla wszystkich zadecydowała o tym niepozorna i lekceważona przez wszystkich Sakura, która w ostatnich latach przyjęła na siebie rolę nie szanowanej żony. Hinata zastanawiała się, jak Naruto sobie z tym poradzi. Wiedziała, że Uzumaki nigdy nie przestał żywić do niej uczuć, ale te emocje nigdy nie były dla niego ważniejsze niż przyjaźń z Sasuke. Jak miał ją teraz traktować?
- Wilk nigdy nie stanie się zwykłym psem domowym, nieważne jakimi metodami próbuje się go oswoić – dodał Kiba po chwili.
Sakura posłała mu takie spojrzenie, jakby zaraz miała go zdzielić pięścią w twarz.
- Nie mów o nim jak o jakimś zwierzęciu – warknęła.
Normalnie powinna była go uderzyć. Ale to już nie była pewna siebie Sakura, ponadto wychudzony i wyczerpany uwięzieniem w lochach Kiba przedstawiał sobą żałosny widok i trzeba było nie mieć sumienia, żeby go bić.
- Ludzie są zwierzętami – odparł Kiba.
Hinata uszczypnęła go w ramię. Posłał jej zaskoczone spojrzenie.
Chociaż kiedyś oburzyłaby się na takie słowa, częste przebywanie z Inuzuką przyzwyczaiło ją do tego typu uwag, z dużą częścią jego poglądów zaczęła się nawet utożsamiać. Ale to nie był czas ani miejsce na takie stwierdzenia.
Kiba zreflektował się.
- Dobra, kiedy zwijamy żagle? Chcę wrócić do domu, zjeść wreszcie obiad przygotowany przez mamę– zawołał niefrasobliwie. Może jednak zrozumiał, dlaczego go zaczepia.
- Nie ma na co czekać – odparła Sakura bez entuzjazmu. – Jutro rano wyruszamy. Myślę, że Naruto będzie tutaj pojutrze, ale nie ma sensu na niego czekać – spojrzała na Hinatę. – Prosił, żebyś także wracała z nami.
To była zaskakująca informacja.
- Ale dlaczego? Pertraktacje nie dobiegły końca.
Sakura potrząsnęła głową.
- Tak naprawdę dobiegły. Wy tutaj już nic nie zdziałacie, wiesz o tym. Shikamaru zaczeka na delegację, ale ty nie musisz tutaj być i oglądać tego upokorzenia. Wiesz, Naruto uważa, że musi przeprosić społeczność Piasku za wojnę, i nikt mu tego nie wyperswaduje.
Hinata wiedziała, że tak się skończy, Naruto wybierał wyjście lepsze dla mieszkańców wioski, których nie stać na wypłacenie olbrzymiej kontrybucji. Zastanawiała się, czy takie rozwiązanie nie jest też zgodne z jego przekonaniami o słusznym rozwiązaniu.
To chyba wpływ Shikamaru. Po kilku dniach w Sunie zaczęła myśleć, że nie ma jednej osoby lub wioski winnej tym wszystkim rzeziom z ostatnich lat, a mieszkańcy Suny – mimo wszystko –zasługują na przeprosiny za to, że katastrofę naturalną wykorzystano do rzucenia ich na kolana.
Kiedy tu przybyła, nawet nie myślała o przypisaniu im jakichkolwiek ludzkich uczuć, nawet takich jak pragnienie otrzymania zadośćuczynienia za niesprawiedliwość. Musiała jednak przyznać, że byli takimi samymi ludźmi jak inni.
- Nie mogę teraz stąd wyjechać – powiedziała z przekonaniem.
Sakura westchnęła, jakby spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Myślę, że twoja obecność w tej sytuacji nie będzie dla niego wsparciem.
Hinata rzuciła jej zszokowane spojrzenie. Zastanawiała się, co Sakura ma na myśli, ale nie zdecydowała się o to zapytać.
Wiedziała, że Sakura przez ostatnie lata żyła trochę w oderwaniu od rzeczywistości i pewnie nie zauważyła, że między Hinatą i Naruto zmieniło się wszystko. Niechcący, ale jednak upokorzył ją okazując litość. W tych okolicznościach nie zamierzała mu się narzucać.
- Naruto i Kurenai wysłali cię tutaj tylko po to, żeby dać ci możliwość wytchnienia od twojej rodzinki i ślubu – oświadczyła spokojnie medyczka. Hinata mogła się tego domyślić, a jednak w ogóle nie przyszło jej to do głowy. – Ale Hyugom tak spieszno jakby sądzili, że się rozmyślisz, więc zaczynają sprawiać problemy. Doceń to, że Naruto stara się tobie pomóc, i nie pogarszaj sytuacji. On naprawdę ma teraz większe zmartwienia niż zajmowanie się wewnętrznymi sprawami twojego klanu.
Hinata miała wrażenie, że w głosie koleżanki pobrzmiewa pretensja. Ciekawe, jak Sakura zareagowałaby, gdyby wiedziała, że Naruto zaproponował Hinacie małżeństwo, żeby uwolnić ją spod presji klanu.
Chociaż nie miała nic przeciwko Sakurze, chociaż ją lubiła, to jednak skrywała głęboko w duszy jakąś nutę zazdrości i świdrujące mózg pytanie, dlaczego Naruto nigdy nie potrafił z niej całkowicie zrezygnować. Pewnie dlatego chciałaby wiedzieć, jak Sakura by zareagowała wiedząc, że Naruto dopuszczał do siebie myśl o ożenku z kimś innym.
Nie mogła jednak się do tego przyznać, bo jego propozycja była podyktowana litością. Nawet teraz miała do niego z tego powodu żal. Musiał uważać ją za kompletnego nieudacznika.
- Nie mogę i nie wyjadę. Nie dostałam oficjalnego rozkazu – powiedziała pewnie. Nie zamierzała tłumaczyć Sakurze powodów swojej decyzji, chociaż wiedziała, że kunoichi opacznie to sobie wytłumaczy.
Zarejestrowała zdumione spojrzenie Kiby, jednak z nim mogła porozmawiać później.
Wcześniej się nad tym nie zastanawiała, ale teraz, gdy wiadomo było, że na dniach ma opuścić wioskę Piasku uświadomiła sobie, że nie może tego zrobić dopóki nie dowie się czegoś o Hanabi. Nawet jeśli oznacza to, że będzie musiała prosić Sabaku no Gaare o informację, musiała zrozumieć, dlaczego jej siostra zdecydowała się na walkę po stronie wroga.
Przecież to był powód, dla którego Neji przekonał ją do tej podróży. Wiedział, że po ślubie nie będzie w jej życiu miejsca na postępowanie według własnego uznania.

Zapadał zmierzch. Wkrótce wioska pogrąży się w mroku.
To była ulubiona pora Gaary na odwiedzanie cmentarza. Nie bywał tu zbyt często, ale tego dnia musiał się tam pojawić. Sam.
Kłopot w tym, że przy grobie Temari już ktoś był.
Nie powinien być zaskoczony, bo następnego dnia wszyscy shinobi z Konohy wyruszali w drogę powrotną. Shikamaru pewnie też nie miał czasu przyjść tu w ciągu dnia, więc pojawił się teraz.
Gaara mógł zaczekać, aż odejdzie, ale pomyślał, że rozmowa z Narą nie zaszkodzi.
- Przyszedłeś błagać o wybaczenie? – zapytał. Nara powinien go usłyszeć już chwilę temu. Widocznie był zbyt zaabsorbowany własnymi myślami, by zwrócić uwagę na obecność kogoś trzeciego na opustoszałym o tej porze cmentarzu. Z oddali dobiegały odgłosy rozgardiaszu z cichej zwykle o tej porze wioski.
- A ty? – odparł Nara. – Powinieneś teraz świętować zwycięstwo, jak wszyscy inni. W końcu Hokage ukorzył się przed twoimi ludźmi i przeprosił w imieniu buńczucznej Konohy. Z tej okazji przychodzisz na cmentarz?
Zapewne nieświadomie, ale trafił w sedno.
- Sądzisz, że ci wybaczono? – odpowiedział pytaniem Gaara.
Zauważył, że tym razem Nara się zirytował, zacisnął dłonie w pieśni.
- Nie tobie mnie oceniać – warknął.
Gaara skinął głową. Przynajmniej doczekał się jakiejś reakcji.
- Nie. Ale nie jestem twoim wrogiem i nie zależy mi na tym, żeby gryzło cię to do końca życia. Wiedzieliśmy, że Piąta będzie miała zamiar trzymać nas na łańcuchu, a propozycja ugody wyszła od ciebie.
Nie musiał mu tego mówić, ale pomyślał, że tak będzie uczciwie. Teraz, gdy rozliczył się z Temari, zrealizował obietnicę upokorzenia Konohy, dobrze było zakończyć też inne sprawy.
Nara nie zareagował na te słowa. Patrzył w nieokreślony punkt na horyzoncie.
- Wiedzieliśmy, że zorientowaliście się w naszych planach i wystraszyliście rebelii – doprecyzował Gaara. – Temari mogła być zakochana, ale nie tak głupia, by wierzyć w waszą wspaniałomyślność. Może jednak zaskoczy cię, że jakiś czas po powrocie z Kiri prosiła mnie, żebym przydzielił jej jakąś misję dyplomatyczną w wiosce Liścia – zgodnie z przewidywaniami tym razem Shikamaru spojrzał na niego z zaskoczeniem. - Jak możesz się domyślić, nie zgodziłem się. Zamiast tego kazałem jej szkolić geninów, dlatego była w miejscu, które zaatakowali wasi ludzie. 
Chociaż można było się spodziewać, że te informacje go zszokują, Nara szybko przetworzył te informacje w umyśle.
- Nie mogłeś tego przewidzieć.
- Nie mówię tego, żeby się wyspowiadać, tylko dlatego, że powinieneś znać prawdę. Jeśli chcesz kogoś winić za jej śmierć, możesz winić mnie.
Shikamaru zastanawiał się chwilę, zanim odpowiedział.
- Ty czujesz się winny?
- Nie – odpowiedział Gaara bez wahania. Było to zgodne z tym, co myślał. – Codziennie podejmuję decyzje, które ważą na czyimś życiu lub śmierci, w tym przypadku było tak samo.
Nara nie wyglądał na przekonanego, dlatego Gaara uzupełnił swoją wypowiedź.
- Miałem wobec niej dług, który musiałem spłacić. Dlatego wtedy, przy kanionie, gdy Inuzuka wysadził przejście, nie próbowaliśmy was ścigać. – Zaobserwował, że Nara skinął głową na znak, że rozumie. – Wiedz jednak, że od teraz wszyscy będą traktowani tak samo. Będziemy trzymać się umowy, ale nie spodziewajcie się, że przymierze będę traktować jak wartość samą w sobie. Nie będzie taryfy ulgowej dla nikogo.
Shikamaru skinął głową.
- Jasne.
Ponieważ nie zostało nic więcej do powiedzenia, Nara odwrócił się i odszedł.
Gaara sądził, że zamknął wszystkie sprawy, ale w tym momencie pojawiła się przed nim Hinata Hyuuga. Wyglądała na wzburzoną.
- Musimy porozmawiać – powiedziała.
- Dobrze – zgodził się. Skoro wszyscy napatoczyli się lawinowo, można ich lawinowo spławić. – O czym?
- Rozmawiałam z Matsuri o mojej siostrze – to akurat go nie zdziwiło. – Chcę wiedzieć, co cię z nią łączyło?
Udało jej się go zaskoczyć. Nie był pewny, czy dobrze zrozumiał pytanie. Ale patrzyła na niego w taki sposób, jakby był przestępcą, więc przekaz wydawał się jasny.
- O co mnie oskarżasz? – zapytał. – Twoja siostra chciała być dorosła, ale emocjonalnie utknęła na poziomie buntującego się przeciw wszystkim dziecka.
Hinata zarumieniła się.
- Nie o to mi chodzi. Skoro wszyscy ją traktowali jak potencjalnego szpiega Konohy, dlaczego jej nie wygnałeś z wioski?
- Matsuri mówi wiele rzeczy, jeszcze więcej projektuje sobie w głowie, ale to nie ma związku z rzeczywistością – odpowiedział..
Hinata nie dała się tak łatwo spławić.
- Nie zaprzeczysz, że wszyscy w wiosce uważali, że nie powinna tu być, a jednak pozwoliłeś jej zostać. Dlaczego?
Gaara zmierzył ją wzrokiem. Nie planował rozmawiać na ten temat z kimkolwiek.
- To dla ciebie takie ważne? – zapytał.
- Bardzo – przyznała kunoichi z niespotykanym żarem w głosie. Odnosiło się wrażenie, jakby ogniki igrały w jej oczach, pozornie pozbawionych wyrazu. Niespotykane zjawisko. 
– Dlaczego jej ufałeś, skoro zdradziła swój klan i wioskę? Czy zdrajca nie pozostaje zdrajcą, gdziekolwiek jest i komukolwiek służy?
Więc o to chodziło. Mógł się domyślić.
Rzeczywiście, w armii najemników utworzonej przeciwko wiosce Liścia Hanabi Hyuuga stanowiła wyjątkowy przypadek. Wszyscy inni walczyli o odzyskanie wolności, po tym, gdy Konoha stłamsiła ich osady. Hanabi wybrała walkę przeciw swoim, nawet wtedy, gdy konflikt został chwilowo zażegnany, a Suna sprzymierzyła się z Konohą przeciwko Kiri Gakure. 
Nie chciała przyjąć do wiadomości, że nie wywalczy sobie miejsca w społeczności Sunagakure. Gaara nie kazał jej wyjechać, bo miał zobowiązania wobec najemników, którzy postanowili walczyć po stronie wioski Piasku. Ale też nie ukrywał, że lepiej byłoby dla niej, żeby wyjechała poza wioskę, bo nikt tutaj jej nie zaufa.
Gaara zaczął się w pewnym momencie zastanawiać, czy nie popełnił błędu wydając zgodę na jej pobyt w wiosce. Dlatego chciał wiedzieć, czy jej nazwisko jest na liście szpiegów Konohy. Gdyby tak było, znaczyłoby to, że zawiódł i straciłby moralne prawo do sprawowania władzy.
- Twoja siostra nigdy nikogo nie zdradziła, bo była wierna tylko sobie. Chciała mieć możliwość wyboru.
Hinata skinęła głową na znak, że to dla niej jasne.
- Nikt inny nie chciałby w swoich szeregach kogoś takiego – oceniła. – Nie żyjemy w świecie, w którym możemy wybierać, dla kogo chcemy żyć i ginąć. Już w chwili gdy się rodzimy, mamy do wypełnienia zobowiązania.
- Nie dla wszystkich te zobowiązania są równie ważne – odpowiedział Gaara. – Niektórzy wolą wybrać. Kiedy tworzyłem armię przeciwko Liściowi dałem najemnikom słowo, że ich wybór będzie szanowany. Z tego powodu nie mogłem wyrzucić twojej siostry, gdy zdecydowała tu zostać. Ciebie pewnie interesuje, dlaczego wolała to od powrotu do klanu, skoro wiedziała, że może zostać oskarżona o szpiegostwo, albo przy pierwszej okazji skrytobójczo zabita. Widocznie uważała, że ryzyko to cena, jaką warto zapłacić za decydowanie o sobie.
- Więc wybrała, gdzie chce umrzeć i gdzie zostać pochowana – powiedziała kunoichi. Nie odpowiedział. Te słowa nie były skierowane do niego.

3 komentarze:

  1. Ostatnie dwa rozdziały...
    Fajnie, że KIBA żyje, źle, że Sakura nie gnije w jakimś więzieniu. Widać, że Naruto jest dla niej za łagodny...
    Co do Hanabi, widzę, że z lojalnością u niej tak samo jak u Abunareia w moim opowiadaniu.
    Dobrze, że Gaara nie zamierza stosować taryf ulgowych. Na nim się nie zawiodłem :)
    Ja-ne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Było jasne, że Naruto wysłał ją tutaj, by oderwać ją od myśli o tym, co zrobiła, i od milczącego potępienia, z którym musiała się spotykać w wiosce." Ja nie mam dla niej współczucia i żałuję, że nie została ukarana. Ponoć (wnioskuję z jej słów do Itachiego) w Liściu panuje demokracja, to i prawo powinno być jednakowe dla wszystkich. Chyba że mamy tam skarlałą formę demokracji, znaną z czasów współczesnych - są równi i równiejsi...

    Ogólnie z moich słów może przebijać jakaś... nie wiem... chęć czepiania się wszystkiego, ale to nieprawda! Mogłabym co rozdział pisać - idealnie wykreowany Gaara i Shikamaru; ciekawie poprowadzona Hinata, którą przestaję lubić w tym wydaniu, ale jest zdecydowanie bardziej żywa i niepapierowa niż w kanonie; że poprowadzona historia jest ciekawa, wciągająca, a odkrywania brudów wiosek sprawia mi przyjemność itd. To byłoby nudne :P Przyjmijmy więc, że ogólnie zachwycona jestem cały czas, ale w komentarzach będę zwracać uwagę na te rzeczy, które w jakiś sposób mocniej na mnie wpłynęły.

    Mam nadzieję, że Shikamaru odnajdzie spokój. Żałuję, że kompletnie nie pamiętam tego wątku :(

    Zastanawia mnie, czy coś mi umknęło, czy Gaara ostatecznie zezwolił na brak tytulatury ze strony Hinaty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama tego nie pamiętam;) natomiast założenie było takie, że Gaara czuł się winny wobec Hinaty z powodu śmierci jej siostry. Z tego powodu traktował ją ulgowo i pretensje jej uchodziły płazem.

      Usuń