Matsuri czuła się
lekceważona. W wiosce nie była traktowana poważnie, mimo że posiadała
umiejętności i inteligencję, dzięki którym mogłaby być dobrym dowódcą.
Udowodniła to wielokrotnie na polu walki. Ale nigdy nie została zaproszona na
naradę, a Gaara-sama nie powierzał jej odpowiedzialnych zadań. Czuła, że jej
potencjał jest marnowany. Miała przecież już osiemnaście lat i mogła być
wykorzystana do czegoś więcej, niż tylko przenoszenie wiadomości.
Nie znaczyło to, że
niechętnie pełniła funkcję posłańca, zwłaszcza, jeśli miała do przekazania coś
naprawdę ważnego. Inni mogli uważać ją za niepoważną nastolatkę, która nie
potrafi ocenić wagi przekazywanych wiadomości, ale myliliby się tak twierdząc.
Zdawała sobie sprawę, że czasami pozornie banalna informacja ma duże znaczenie.
I w tym przypadku tak było.
Czuła dziką satysfakcję
za każdym razem, gdy miała do przekazania coś ważnego. To dawało jej prawo, by
przeszkodzić Kazekage o każdej porze dnia lub nocy i sprawiało, że czuła się
wyjątkowa. Jakby nie było, w siedzibie administracyjnej wioski Piasku
obowiązywały surowe zasady i nie każdy mógł ot, tak absorbować Gaarę-sama swoją
osobą, kiedy tylko miał na to ochotę.
Było już późno. Siedziba
Kazekage dawno opustoszała. Sabaku no Gaara o tej porze zawsze był w biurze, przeglądał
raporty, których ostatnio było bardzo dużo. Aż dziwne, że komukolwiek chciało
się tyle pisać.
Matsuri lubiła chodzić
po budynku po zmierzchu, gdy nikogo nie było na korytarzach. Obcasy stukały o
posadzkę, a ona czuła jakby do miejsce należało do niej. Nie miała jednak
czasu, by się tym napawać, bo miała określoną misję do wypełnienia. Skierowała
się do najmniej uczęszczanego skrzydła budynku. Tam znajdowały się
pomieszczenia, które pozostawały jedynie do dyspozycji Kazekage i
najważniejszych doradców. Starszyzna rezydowała w przeciwległej części budynku.
Nawet układ przestrzenny budynku uwydatniał antagonizm, który istniał między
dwoma organami władzy w wiosce. Tak było chyba od zawsze, ale w ostatnim czasie
stało się to bardziej widoczne.
Matsuri dotarła już
prawie pod drzwi gabinetu, kiedy usłyszała kroki na schodach. Z drugiej części
korytarza nadszedł Kankuro-sensei. Była zaskoczona widząc go tutaj. Zazwyczaj
miał tak wiele pracy w wiosce, że nawet nie pojawiał się w siedzibie
administracyjnej.
- Matsuri – odezwał
się, nie mniej zaskoczony. – Co tu robisz o tej porze?
- Mam ważną informację
dla Kazekage – odparła z powagą.
Kankurou miał taki
wyraz twarzy, jakby sobie o czymś przypomniał.
- Ach, no tak. Nie
kłopocz się, załatwię to.
Matsuri poczuła się,
jakby ktoś ją walnął głowę czymś ciężkim.
Jak to? Ona ma zadanie,
a ten tak po prostu wyskoczy i ją odeśle? Gaara-sama powinien otrzymać tę
wiadomość od niej.
- Ale ja otrzymałam
polecenie przekazać informację – powiedziała z uporem.
- Dzięki za fatygę.
Wracaj do domu, odpoczynek ci się przyda, wy tu chyba pracujecie od świtu?
Matsuri zacisnęła
pięści. Jak ona nie znosiła protekcjonalnego tonu, którym jounin się do niej
zwracał. Jakby mówił do dziecka. Na pewno dokładnie tak samo zwraca się do
geninów, których szkoli.
Co za nieprawdopodobny
pech. Bie przyszła tu przecież, by oglądać jego wymalowaną facjatę. Że też
musiał akurat dzisiaj się tutaj pojawić.
Oczywiście, nie uznał
za stosowne poświęcić jej ani sekundy więcej. Odwrócił się, zapukał i
wszedł do gabinetu. Matsuri stała przy drzwiach, a wszystko się w niej
kotłowało.
Dlaczego na każdym
kroku wszyscy dają jej do zrozumienia, że jest szeregową chuuninką, jakich
wiele się tu kręci? Przybiegła tu jak na skrzydłach, a zamiast Kazekage
zobaczyła tylko jego brata. Przyszedł tu specjalnie, by dostarczyć informację?
A więc to jednak było tak ważne, że nawet Kankuro-sensei się zainteresował.
Nie mogła teraz stąd
tak po prostu odejść. Pomyślała, że skoro już nie może zobaczyć Gaary-sama to
chociaż usłyszy jego głos. Na palcach weszła do sąsiedniego pomieszczenia,
którym była biblioteczka. Miała ogromne szczęście, bo drzwi w ścianie
oddzielającej ją od gabinetu Kazekage były uchylone. Mogła nawet zajrzeć do
środka.
- Niezwykle im się
spieszy, skoro nie zaczekali nawet do rana z wysłaniem delegacji – usłyszała
głos młodszego z braci. Stał twarzą do okna, plecami do Kankuro,
którego profil Matsuri dokładnie widziała przez szparę w drzwiach.
- To prawda, a wydawało
się, że będą chcieli ugrać jak najwięcej czasu. Coś się musiało wydarzyć.
- Ale twoja wiedza tak
daleko nie sięga – stwierdził Kazekage.
- Nadal żaden z naszych
informatorów nie przeniknął do wioski. Są zbyt ostrożni.
- Rozumiem jednak, że
zdobycie tej wiedzy to tylko kwestia czasu.
- Sądzisz, że to może
zaważyć na rokowaniach?
Gaara-sama nie
odpowiedział od razu.
- To zależy, czy chcą
przyspieszyć negocjacje dlatego, że mają teraz więcej do stracenia, czy mają
asa w rękawie.
- Sądzisz, że mogą nam
w jakiś sposób zagrozić?
- Nie należy lekceważyć
przeciwnika, który w każdej chwili może uciec się do podstępu. Jeszcze nic nie
jest przesądzone, więc nie lekceważmy żadnego ich ruchu. Kogo wysłali? Narę?
- Tak, ale jest z nim
Hyuuga.
Matsuri wzdrygnęła się.
Źle jej się kojarzyło to nazwisko. Hanabi Hyuuga w przeszłości stanowczo zbyt długo kręciła
się po wiosce.
- Hyuuga Neji? –
zapytał Kazekage.
- Nie – Kankuro
zawiesił głos, jakby się wahał nad odpowiedzią. – Jego kuzynka.
Gaara-sama odwrócił się
i spojrzał na niego. Matsuri niestety nie widziała jego twarzy.
- Jesteś pewny?
Kankuro skinął głową.
- To coś zmienia?
Matsuri niemal skręciła
sobie kark, wykręcając głowę tak, by zwiększyć pole widzenia. Chciała się
zorientować, czy ta nowa informacja wywarła na przywódcy jakieś wrażenie. Czy
to jakaś różnica – czy przybędzie tu Neji Hyuuga czy jego kuzynka?
Matsuri nie orientowała
się zbyt dobrze w kwestii klanów Konohy, nawet tych najsilniejszych, nie
wiedziała więc, ile Neji Hyuuga może mieć kuzynek. Czy to możliwe, żeby Hyuuga
przysłali jedyną spadkobierczynię głównej gałęzi rodu, po tym, gdy jej siostra
umarła na terenie wioski Piasku? Po co mieliby to robić?
- Będziemy musieli
zapewnić posłom rozrywkę, żeby nie wałęsali się bez celu – powiedział Gaara-sama.
– Czy kunoichi za drzwiami to usłyszała? – dodał głośniej.
Eh, że też za każdym
razem musiała zostać przyłapana na podsłuchiwaniu zanim dowiedziała się czegoś
ciekawego.
Niechętnie otworzyła
drzwi.
- Tak, Gaara-sensei –
wymamrotała.
Gaara nie zaszczycił
jej spojrzeniem, ale Kankuro popatrzył z naganą.
- Matsuri, czy nie
kazałem ci iść do domu?
- Matsuri pomoże ci
zająć czymś gości. Oprowadzicie ich po wiosce, niech czują się jak u siebie –
odparł Kazekage.
Kankuro odwrócił wzrok
od upokorzonej Matsuri i spojrzał na brata.
- Ja mam się tym
zajmować?
- Tak. Jesteś
odpowiednią osobą. Matsuri ci w tym pomoże, jakoś powinna spożytkować nadmiar
energii.
Super, pomyślała
dziewczyna. Skończę jako dama do towarzystwa dla Hyuugi. Niżej upaść już nie
było można.
Po minie Kankuro można
było wywnioskować, że uważa podobnie.