Gaahina

Gaahina

czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 10.



 Ostrzegam, rozdział zawiera treści dla dorosłych


Wdarcie się w środku nocy do domu Kazekage było poważnym złamaniem zasad i czasami mogło się źle skończyć. Niosło ze sobą podejrzenie, że ma się złe zamiary. Hinata o to nie dbała. Wiedziała, że chociaż jest późno, Gaara nie śpi. Początkowo myślała, że będzie w biurze, ale na ulicy użyła byakugana i zauważyła, że jest w swoim domu tuż przy siedzibie administracyjnej. Widocznie nawet on czasami przypomina sobie, że ma gdzie mieszkać.
Długo myślała nad tym, czy w ogóle z nim porozmawiać, ale wiedziała, że musi to zrobić. Nie chciała żyć tak, jak mówił Naruto. Nie chciała być dla nikogo środkiem do osiągnięcia celu, nawet dla Gaary.
Zastała go w sypialni, przy oknie. Gwałtownie otworzyła drzwi, ale on nie zareagował adekwatnie do sytuacji. Ledwie na nią spojrzał, zupełnie jakby nie zdziwiła go ta niespodziewana wizyta.
- Znalazłaś się – powiedział, jakby w ogóle nie dbał o to, że zniknęła na kilka godzin.
Sądziła, że jednak powinien się niepokoić, zwykle kontrolował gdzie ona jest. Nie oburzała się tym, bo przed ślubem trzeba było zachować środki ostrożności. Nie była jeszcze żoną Kazekage, a niektórym mogło zależeć, żeby tak zostało. Chcieli chronić – lub ukraść - byakugana.
Gaarze też mogło chodzić tylko o doujutsu. Nigdy przedtem nie brała tego pod uwagę.
- Wiem, że byłaś na cmentarzu – dodał. – Długo nad czymś myślałaś. Podjęłaś już decyzję?
A więc wiedział, że Naruto przyjechał po to, by ją sprowadzić do Konohy.
- Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego wszyscy tak bardzo chcą chronić… nazwisko – zakomunikowała. Słowo „byakugan” nie chciało jej przejść przez gardło. Zaczynała nienawidzić tego „daru”.
- Twój klan ma coś, czego inne nie mają, nic dziwnego, że chcą żeby tak pozostało – przyznał Gaara. – Jeśli chcesz odejść z Naruto, nie będę cię zatrzymywał.
Hinata patrzyła na niego z niedowierzaniem. Odpuści, tak po prostu? Wioska Piasku zmieniła strategię?
- Spójrz na mnie – powiedziała, wściekła, że Gaara wciąż wygląda przez okno, jakby na zewnątrz działo się coś ciekawego. Tutaj ważyło się jej życie. Mógł przynajmniej powiedzieć prawdę w oczy. – Teraz już nie będziesz mi wmawiać, że mam jakąś możliwość wyboru i że powinnam decydować sama?
Gaara skierował na nią wzrok, który nie wyrażał nic. Podeszła do niego, chcąc widzieć, czy jakiekolwiek emocje odbiją się na jego twarzy. Nawet jeśli interesowały go techniki klanowe, a nie jej osoba, miała nadzieję, że nie będzie rozmawiać z nią tak, jak rozmawia z podwładnymi i interesantami. Zawsze sądziła, że mówi do niej inaczej, patrzy inaczej, więc coś jednak dla niego znaczy. Chyba sobie tego nie wymyśliła.
- Jeśli zmieniłeś zdanie i chcesz się mnie pozbyć przynajmniej mógłbyś powiedzieć szczerze, że byakugan ściąga więcej kłopotów niż jest to warte – oznajmiła, nawet nie próbując ukryć żalu.
Skoro postanowił przystać na warunki Naruto, widocznie przewidywane konsekwencje odmowy przeważały nad korzyściami. Może sądził, że Hokage dogadał się ze starszyzną klanu i zgodził się na sprowadzenie jej do wioski za wszelką cenę, nawet za cenę konfliktu z Suną. Tak, jakby Naruto też widział w niej tylko nośnik technik klanowych. Była pewna, że tak nie jest. Obawy o atak ze strony Konohy były płonne. Nie zamierzała jednak uświadamiać tego Gaarze.
Przynajmniej doczekała się jakiejś reakcji, obojętny wyraz twarzy ustąpił miejsca złości.
- Nie interesuje mnie byakugan ani hołota z twojego klanu – oświadczył. – Nie obchodzi mnie nawet, co powiedział ci Naruto, bo to sprawa między wami. Jeśli chcesz zostać, nikt nigdy cię stąd nie wyrzuci. Jeśli słowa Uzumakiego cię przekonały…
Hinata nie chciała tego słuchać. Zasłoniła mu usta dłonią.
- Przekonaj mnie do zostania tutaj. Naruto nie ma nic do tego – powiedziała. Serce biło jej jak oszalałe. Gdyby Gaara powiedział cokolwiek, co podważy teorię Naruto, ona uwierzy mu bez zastrzeżeń. Chciała, żeby tak zrobił. O ile nie boi się zemsty Konohy.
Gaara zamilkł, jego oczy wyrażały zaskoczenie. Uświadomiła sobie, że naruszyła prywatną przestrzeń mężczyzny. Nie powinna stać tak blisko, nawet gdyby nie był Kazekage. To niewłaściwe.
Cofnęła rękę i chciała odejść, tak żeby dzieliła ich przepisowa odległość, ale shinobi zatrzymał ją, otaczając rękami w pasie.
- Chcę, żebyś została, ale on musi pójść w odstawkę. Nie będę dzielił się tobą z nikim – powiedział, patrząc jej w oczy.
Hinata zadrżała. Gaara obejmował ją mocno, czuła ciepło jego ciała.
- Jesteśmy tylko ty i ja. Nie ma nikogo innego – powiedziała prawie szeptem. Działo się z nią coś dziwnego. Jedyne, o czym myślała, to żeby nie rozluźniał uścisku.
Przymknęła oczy, gdy pocałował ją w czoło.
- W takim razie więcej nie znikaj mi z oczu – odpowiedział miękko. – Nie karz na siebie czekać – usłyszała tuż przy uchu.
Wtuliła się w Gaarę, wdychając przyjemny zapach jego skóry. Po chwili trochę rozluźnił uścisk. Zdjął ochraniacz Konohy, który miała związany na karku, i zaczął całować jej szyję.
Bezwiednie cofnęła się o kilka kroków. Shinobi podążył za nią, nie przestając jej obejmować i nie odrywając warg od jej szyi. Delikatnie, ale stanowczo, pokierował nią tak, żeby położyła się na łóżku. Jedną ręką oparł się o materac, żeby nie przenieść na nią całego ciężaru ciała.  Drugą dłonią dotykał jej talii, coraz zachłanniej wpijał usta w szyję. Z łatwością odpiął wierzchnią kamizelkę, którą miała na sobie, i zaczął palcami operować przy sznureczkach gorsetu. Tutaj napotkał na nieprzewidziane trudności. Syknął ze zniecierpliwieniem.
- Kto cię uczył wiązać węzły, marynarze? – zapytał, patrząc na nią z bardzo bliska.
Hinata powstrzymała się od śmiechu. Nie mogła go winić za to, że sobie nie poradził. Rzeczywiście, co rano kilka minut zabierało jej zawiązanie gorsetu, musiała kilkakrotnie splatać liczne sznureczki, żeby ubranie ciasno opinało się na jej ciele. Inaczej piersi przeszkadzałyby w treningu i walce, a to byłby poważny problem.
Oczywiście, nie traciła czasu, by mu to wyjaśnić. Nawet gdyby chciała, trudno oczekiwać, by mężczyzna zrozumiał codzienne przeszkody w życiu kunoichi.
W kilka sekund rozwiązała sznureczki, nie odwracając wzroku od twarzy Gaary. Skorzystała z okazji, żeby go pocałować.
Zachęcony, długo smakował jej wargi, przesuwając dłonie po odsłoniętych piersiach i talii. Pocałował ją w kark i zaczął wędrować ustami po szyi, schodząc coraz niżej i niżej. Wydała z siebie cichy jęk, gdy językiem dotknął jej sutka, a potem głośniejszy, gdy zaczął wpijać się w niego ustami.
Spojrzał na nią.
- Ugryzłem cię? – zapytał.
Hinata uśmiechnęła się lekko.
- Nie, to nie o to chodzi.
Chociaż była onieśmielona, bo nigdy nie była blisko z mężczyzną, a do niedawna nawet nie śmiała marzyć o tym, że Gaara ją przytuli, nie chciała, żeby przerywał. Skorzystała z okazji, żeby ściągnąć z niego koszulę. Na szczęście nie miał na sobie oficjalnego stroju Kazekage. Hinata była przekonana, że sznureczki i gorset to niewielkie utrudnienie w porównaniu z tymi wszystkimi warstwami ubrań.
- Zaczekaj – powiedziała. Okazało się, że potrafiła znaleźć w sobie tyle pewności siebie, by się przełamać. Zbliżyła ucho do nagiego torsu Gaary. Wyraźnie słyszała bicie jego serca. Od dawna myślała o tym, że chciałaby je usłyszeć, by poznać jego rytm. Wierzyła, że dusza człowieka kryje się gdzieś w pobliżu serca, nie w głowie, chociaż ta druga teoria miała więcej zwolenników.
Niespodziewanie dla samej siebie, ale bez krztyny wahania, dotknęła dłonią jego klatki piersiowej i zaczęła błądzić ustami po torsie. Całowała go przez kilka minut, powoli, chcąc dotknąć każdego fragmentu odsłoniętego ciała. Dawno temu myślała, że taki człowiek jak Gaara przy dotknięciu okaże się zimny jak lód, jakby chłód emanujący z czyjegoś spojrzenia musiał obejmować całą osobę, i jakby mógł zmrozić każdego, kto za bardzo się zbliży.
Jednak skóra Gaary wydawała jej się teraz gorąca, przyjemna w dotyku, a usta miękkie i ciepłe jak nigdy wcześniej. Nawet patrzył na nią inaczej niż zwykle. Przyszło jej do głowy, że chciałaby, by pragnął jej w tej chwili tak, jak ona jego.
Jakby w odpowiedzi na tę myśl, Gaara zbliżył twarz do jej twarzy i wpił się w jej usta. Z rozkoszą wdychała zapach jego włosów, gdy wtulił twarz w jej szyję i błądził wargami po skórze. Objęła go mocno i zaczęła dłońmi wędrować po plecach. Gaara szybko poradził sobie ze ściągnięciem reszty ubrań, jakie na sobie mieli. Językiem badał jej ciało, niecierpliwie błądząc palcami po jego niższych partiach. Dotykał miejsc, których – tak jej się dotąd wydawało – nie chciałaby odsłaniać przed nikim. Czuła jego podniecenie i zaczynała się trochę denerwować. Nie mogła już tego przerwać, a nawet nie chciała. Rozpalona, drżąca, zobaczyła twarz Gaary kilka centymetrów od swojej. Przyglądał jej się z bardzo bliska. Miała wrażenie, że się waha, jakby bał się, że ją skrzywdzi. Pomyślała, że to słodkie, i przestała się stresować. Wiedziała, że dla niej będzie delikatny.
- Zrób to – szepnęła.
W przeszłości wielokrotnie myślała o tym momencie, gdy mężczyzna wchodzi w kobietę i napawało ją to ogromnym lękiem. Odkąd skończyła szesnaście lat wiedziała, że będąc bezużyteczna dla klanu jako nie dość dobra kunoichi, nawet będąc dziedziczką najważniejszej linii klanu, nie uniknie losu słabych kobiet. Chociaż bardzo się starała i dawała z siebie wszystko na treningach, nie była dość utalentowana, by rozwinąć doskonale techniki klanowe i zabiegać o uzyskanie wysokiej pozycji w hierarchii. Pozostała jej rola żony wybranego przez starszyznę męża i matki dla jego dzieci. W klanie Hyuuga tylko geniusze mieli przed sobą znośną przyszłość. Przeciętni shinobi, a już szczególnie kobiety, musieli się poświęcać i nieustannie pamiętać o podległości względem klanu. Oznaczało to też bezwzględne posłuszeństwo wobec męża. Seks wydawał jej się najbardziej oczywistym przejawem dominacji, dlatego bała się bliskości z mężczyzną. Niektóre mężatki od małego straszyły tym dziewczynki.
Było zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażała. Czuła ciało Gaary w sobie i nie dostrzegała w tym upokorzenia. Zamiast dominacji i posłuszeństwa, relacji kata i ofiary, była częścią czegoś trudnego do określenia, zespolenia dwóch ciał i dusz.
Gaara poruszał się rytmicznie, uważnie patrząc jej w oczy, jakby chciał odczytać z nich myśli. Czuła na sobie jego przyspieszony oddech, wiedząc, że sama oddycha z podobną częstotliwością. Jęknęła z rozkoszy. Gaara zbliżył usta do jej ucha.
- Kocham cię – wyszeptał.
Nie spodziewała się, że kiedykolwiek to od niego usłyszy.

3 komentarze:

  1. Gaara pękł na pół. Ten chłodny, wyrachowany i zdolny tylko do kalkulacji, niech zakłada płaszcz, kapelusz i w podskokach pomyka do siedziby władz, ale ten... Lepiej niech nie opuszcza Hinaty :D

    Muszę przyznać, że całkiem zapomniałam o wątku erotycznym w tym ff, a szkoda ;) Oboje chyba musieli słuchać starszych, skoro Hinata była dziewicą, a Gaara prawiczkiem, a wyszło im całkiem nieźle :P W przypadku Gaary wizualizuję sobie Kankuro dającego wykład na temat najlepszych pozycji i gry wstępnej, ale Hinata? :o

    Gaara zaskoczył mnie tym wyznaniem uczuć, ale to było całkiem urocze :)

    OdpowiedzUsuń