Przywrócenie władzy rodziny
cesarskiej, obalając samozwańcze rządy szoguna, było tematem, który przewijał
się w polityce międzynarodowej od kilkudziesięciu lat. Ale pozostawał w sferze
teorii.
Mimo chęci
spadkobierców cesarskiego rodu, by odzyskać dawną pozycję, nikt z nich nie był
zdecydowany wystąpić bezpośrednio przeciw szogunowi.
Obecny cesarz zgodził się wezwać
samurajów do uznania jego władzy, przekonany, że przy wsparciu lojalnych wobec
niego rodów i zjednoczonych sił shinobi, pokona zwolenników junty wojskowej.
Ale najpierw trzeba było usunąć
poważną przeszkodę – odbić z rąk szoguna spadkobiercę tytułu cesarskiego, który
od lat służył jako zakładnik i gwarancja podległości potomków Amaterasu.
To było coś, czego shinobi
musieli dokonać sami, na własną rękę, bez oficjalnej zgody cesarza.
Hokage i Kazekage zdecydowali,
że do przeprowadzenia zamachu wyślą kilkuosobową grupę zaufanych ludzi pod
dowództwem Kankuro. Powodzenie tej misji miało być sygnałem dla ludzi Shikamaru
Nary, żeby podjąć działania dyplomatyczne – i dla grupy najemników ze
wszystkich wiosek, którzy pod przywództwem Nejiego Hyuugi mieli wprowadzić
chaos w siłach szoguna i doprowadzić do jak najszybszego odsunięcia go od
władzy.
Szczegóły misji nie były
jedynym, co pozostało do ustalenia.
- Teraz, zanim wrócę do Konohy,
chcę porozmawiać z Kankuro i omówić z nim szczegóły tej misji – powiedział Naruto.
Chciał podkreślić, że ten plan, ułożony w większości przez Gaarę, podlega także
jego kontroli.
- Oczywiście – odpowiedział Kazekage.
- To, że się zgodziłem na te
rozwiązania, nie znaczy, że zgodzę się na twój ślub z Hinatą.
Gaara zmierzył go wzrokiem,
który nie wyrażał żadnych emocji.
- Niestety, nie masz w tej
sprawie prawa głosu. Ustaliłem to ze starszyzną jej klanu.
Nieprawda, ustalił wszystko z
Nejim.
- Zamierzam porozmawiać z Hinatą i zabrać ją
do Konohy – poinformował Naruto z determinacją wypisaną na twarzy.
To było do przewidzenia.
- Wróci do Konohy, jeśli zechce.
Ale jeśli powie nie, odpuść sobie ten temat, Uzumaki. Bo następnym razem nie
będę dla ciebie równie uprzejmy.
- Nie ma żadnego powodu, dla
którego miałaby chcieć zostać w twojej pieprzonej wiosce na środku pustyni.
Naruto był jak zwykle
bezpośredni i irytująco pewny siebie.
Ale prawdopodobnie miał rację.
***
Gaara wrócił późno, ale od razu
wezwał do siebie Kankuro, żeby ten zdał mu raport.
Wszystko poszło według planu.
Sato pod presją czasu popełnił błąd, który drogo go kosztował. Rada nie
stanowiła dłużej zagrożenia.
Przynajmniej ten problem został
rozwiązany. Usunięcie wewnętrznego zarzewia konfliktów było konieczne, żeby
współpraca z Konohą przebiegła bez zakłóceń.
- Zajmę się uregulowaniem
sytuacji ze starszyzną. Skoncentruj się na misji. Jutro z samego rana odbędzie
się narada, w której weźmie udział Hokage. Przygotuj swoich ludzi – powiedział Gaara.
Kankuro skinął głową.
- Coś jest niejasne? – zapytał kage,
patrząc na niego ze zniecierpliwieniem.
- Nie. Jednak chciałem coś
zasugerować, jeśli można.
Lepiej byłoby, gdyby już sobie
poszedł.
- Matsuri dostanie swój tytuł jounina.
Później. Teraz nie mam na to czasu – oświadczył Gaara.
- Właściwie, miałem na myśli…
Hinata czeka na ciebie, powinieneś z nią porozmawiać.
- Nie dzisiaj.
- Może jednak. Wyjaśniłem jej sprawę ze starszyzną, mimo wszystko jest trochę zdezorientowana.
Gaara popatrzył na niego
niechętnie.
- Nie dzisiaj, Kankuro. Idź do
domu.
Jounin zastosował się do
rozkazu, choć widocznie niezadowolony.
Gaara został sam w gabinecie. Stłumił
pragnienie, żeby ją zobaczyć.
Nie mógł rozmawiać z Hinatą, nie
teraz.
Wiedząc, że Naruto chce przekonać
ją do powrotu do Konohy powiedziałby na pewno coś, co postawiłoby ją pod presją. Nie mógł tego zrobić. Ona musi podjąć
niezależną decyzję. Nawet jeśli ta decyzja oznacza, że wyjedzie i zniknie z
jego życia.
***
Hinata odcięła małym nożykiem
jeden kwiat chryzantemy i wpięła sobie we włosy. Potem odwróciła się do Naruto.
Może uznał jej zachowanie za
infantylne, ale musiała czymś przez chwilę się zająć, żeby mieć czas na
ogarnięcie myśli. Zaskoczył ją. Niezależnie od tego, jakie były powody jego
nagłej wizyty w wiosce Piasku nie spodziewała się, że poprosi o prywatną
rozmowę.
- Więc teraz zajmujesz się
ogrodem? – odezwał się Naruto, rozglądając się dookoła.
- Między innymi – odpowiedziała,
zadowolona, że o to pyta. Prawdziwy ogród, który udało jej się stworzyć przy
siedzibie Kazekage, był jedną z niewielu rzeczy, z których naprawdę mogła być
dumna. – Ja też z początku myślałam, że nic tutaj nie rozkwitnie. W szklarni
mamy inne warunki, żyzną glebę dowiezioną specjalnie, żeby rośliny miały
warunki do wzrostu. Ale brakuje mi kwiatów, więc postanowiłam zrobić co w mojej
mocy. Okazało się, że nawet w tak nieprzyjaznej ziemi mogą wyrosnąć kwiaty,
jeśli się o nie wystarczająco dba.
Naruto dotknął płatków
najbliższej rosnącego astra.
- Tak bardzo chcesz uniknąć
powrotu do Konohy – powiedział z rozgoryczeniem.
Hinata popatrzyła na niego
zdziwiona.
- Nie, to właściwie nie dlatego,
wiesz, shinobi Piasku też lubią kwiaty – odrzekła.– Teraz to nic, większość
gatunków nie kwitnie, ale powinieneś zobaczyć ogród wiosną, feeria tysiąca barw.
Jedno spojrzenie na Naruto
wystarczyło, by zauważyć, że to go nie interesuje.
- Hinatka, nie rób tego –
powiedział.
Przymrużyła oczy.
- Czego? – chciała wiedzieć.
- Nie wychodź za mąż.
Nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Była w głębokim
szoku, że Naruto powiedział coś takiego. Wydawało jej się, że nie wtrąca się w
takie rzeczy.
- Wiem, że twój klan wywiera na
ciebie presję i też sądziłem, że odizolowanie cię od nich pomoże. Ale to nie
jest wyjście – przyjrzał się jej twarzy. – Jesteś zła?
Hinata potrząsnęła głową.
Unikała jego wzroku.
- Nie, jestem… zdziwiona. Nie
udzielałeś mi takich rad, kiedy miałam wyjść za Nejiego, a przecież mogłeś.
- Wtedy jednoznacznie odrzuciłaś
moją pomoc. Poza tym nie wolno mi ingerować w sprawy klanu. Ale teraz… kurczę,
Hinatka, postawiłaś się swoim, wywalczyłaś sobie niezależność, a teraz
decydujesz się na mezalians, żeby nie musieć wracać do Konohy? Tam jest twój
dom, jeśli Hyuuga zatruwają ci życie, znajdę sposób, żeby ich utemperować.
Hinata nie wnikała, jak zamierza
to zdziałać, bo przecież nie mógł wydać dekretu uwalniającego dzieci spod
władzy czcigodnych przodków.
- Myślisz, że biorę ślub, żeby zerwać
więzi z Konohą? – nie chciała wierzyć, że coś takiego przyszło mu do głowy. Nie
zamierzała wyrzekać się pochodzenia, co więcej, widziała szansę, żeby umocnić
więzi Liścia i Piasku, położyć kres rywalizacji.
Naruto skinął energicznie głową.
- A może być inny powód?
Oczywiście, był, nie była jednak
pewna, czy chce mu to tłumaczyć.
- Bardzo musiałaś się zmienić,
skoro parę lat temu odrzuciłaś propozycję małżeństwa, która uwolniłaby cię od
klanu.
To prawda, uwolniłaby. Wtedy też
zdawała sobie z tego sprawę.
- To, że nikt nie traktuje mnie
poważnie, nie oznacza, że nie mam do siebie jakiegoś minimalnego szacunku, albo
że go nie oczekuję od innych. Naprawdę sądziłeś wtedy, że się zgodzę, i że to
takie wspaniałomyślne z twojej strony? Wiedziałeś, co do ciebie czuję, i
zdeptałeś te uczucia proponując, że się ze mną ożenisz, chociaż cały czas
wzdychałeś do Sakury.
Naruto wpatrywał się w nią,
zszokowany. Chyba nie wiedział, co odpowiedzieć. Może myślał, że dobrze się
maskuje, i sądził, że nikt tego nie zauważa. Sakura była żoną jego najlepszego
kumpla i Naruto nie mógł mieć żadnych nadziei, ale Hinata doskonale wiedziała,
że to, co mówi rozum, nie zawsze pozwala uporządkować uczucia. Widziała, jak
Naruto patrzył na Sakurę, za każdym razem raniło ją to jak sztylet.
- Nie wiedziałem, że tak to
widzisz – odpowiedział w zamyśleniu. – To, co mi kiedyś powiedziałaś było dla
mnie ważne, to nie jest tak, że ignorowałem twoje uczucia. Nie miałem dla
ciebie takich samych, ale jesteś wyjątkową dziewczyną i chciałem dać nam
szansę. Teraz chcę tego nawet bardziej. Sakura jest zupełnie poza tematem, nie powinnaś
się nią przejmować, jak wiesz wiele się zmieniło.
Hinata wpatrywała się w niego,
nie rozumiejąc. Wydawało jej się, że się przesłyszała.
- To miłe, że się o mnie
troszczysz, naprawdę. I może po tym, gdy mi to powiedziałeś, moglibyśmy być jak
dawniej przyjaciółmi. Albo nawet prawdziwymi przyjaciółmi, dla mnie też wiele
się zmieniło i nie lubię cię… w ten sposób.
- Dajesz mi kosza – ocenił
shinobi.
Hinata pokręciła przecząco
głową.
- Skądże. Powinieneś się
cieszyć, skoro, jak widzę, czułeś się zobowiązany wobec mnie tylko dlatego, że
kiedyś wyznałam ci uczucia. Miałam wtedy chyba piętnaście lat, to było dawno –
przypomniała. – Nie musisz sobie teraz wmawiać, że chcesz ze mną być… w
związku.
- Wiem, co czuję – przerwał. –
Dlatego chciałbym, żebyś wróciła. Przyjechałem tu po ciebie, i jedyne, czego
oczekuję, to że postąpisz zgodnie ze swoimi uczuciami. Nie oglądaj się na
innych. Powiedz mi, co ty czujesz i czego chcesz.
Hinata znieruchomiała. To było
prawie jak wyznanie, na pewno nie spodziewała się usłyszeć od Naruto takich
słów. Wolała go nie dopytywać, jak sobie to dalej wyobrażał, gdyby wróciła. Czy
rzeczywiście chciał, żeby dla niego wróciła do wioski. Nie czuła satysfakcji,
wiedząc, że być może złamie mu serce. Ale zadał jej konkretne pytanie; musiała
rozwiać wątpliwości, powiedzieć mu to, czego do tej pory nie odważyła się
przyznać przed nikim innym.
- Kocham Gaarę – powiedziała.
Naruto jakby wrósł w ziemię.
Patrzył na nią w głębokim szoku.
- Chyba się przesłyszałem. Jak
to… kochasz… Sabaku no Gaarę? Czy ty wiesz, o kim mówisz?
Hinata rozzłościła się. Kto, jak
kto, ale akurat Naruto nie powinien mówić o nim takim tonem.
- Tak, Naruto, Sabaku no Gaarę,
tego samego, którego kilka lat temu wszyscy pragnęli widzieć martwym, a ty
jedyny chciałeś go uratować przed Akatsuki. I uratowałeś. Zmieniłeś o nim zdanie?
Naruto potrząsnął głową.
- Nie. Jest wartościowym
człowiekiem i dowódcą oddanym swoim ludziom, patriotą. Do tego stopnia, że
zamiast ukarać ludzi odpowiedzialnych za śmierć siostry pozwolił im zostać u
władzy, prawda że tylko teoretycznie, ale jednak włos żadnemu z głowy nie
spadł, tylko dlatego, że Suna potrzebuje starszyzny w wiosce, żeby sytuacja
była stabilna. Nie oddawaj serca komuś, kto nie może odpowiedzieć ci tym samym.
Ubodły ją te słowa. Wiedziała
jednak, że Naruto tego nie zrozumie. Jemu nie przyszłoby do głowy w jałowej ziemi
wyhodować kwiaty.
- Jestem świadoma tego, co robię
– odpowiedziała. – Pozwól mi żyć tak, jak chcę.
Naruto zmełł w ustach
przekleństwo.
- Właśnie tego chcesz? Sorry,
Hinatka, że ci to mówię, ale chyba na głowę upadłaś. Nie pozwoliłaś klanowi
decydować za ciebie, nie podporządkowałaś się ich zasadom, które ustalili tylko
dlatego, żeby chronić techniki klanowe. Teraz pozwalasz sobą manipulować?
Sądzisz, że Gaara w swoich decyzjach kieruje się czymkolwiek innym niż interes
polityczny?
Hinata czuła się, jakby ktoś ją
uderzył w twarz.
- Tak myślałam. Ale ty sądzisz,
że chodzi o byakugana, prawda? Wszystkim chodzi o byakugana – powiedziała ze smutkiem. – Bez
niego byłabym nikim.
- Nie to miałem na myśli –
odparł Naruto. – A kwestia byakugana…
Hinata uciszyła go gestem.
Wiedziała, że nie miał tego na myśli. Chciał ją ostrzec. Przy okazji
przypomniał, że dla świata jest tylko nośnikiem materiału genetycznego, nie
osobą.
Lepiej byłoby, gdyby tego nie
mówił. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że ma rację. Chciała wierzyć, że
Gaara chce się z nią ożenić.
Chociaż tak naprawdę nigdy jej
tego nie powiedział. Nawet wielokrotnie mówił wprost, że niczego nie robi dla
siebie. Wszystko dla dobra wioski.
Bardzo podoba mi się taki chaos. Nie mam na myśli sytuacji na świecie, choć i to nadal nie jest uporządkowane, ale wśród bohaterów. Trójkąt miłosny Gaara-Hinata-Naruto jest wciągający i chciałabym zobaczyć z tego jakąś telenowelę ;)
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie Kankuro w roli doradcy sercowego, ale trochę mnie smuci, że jako brat boi się odezwać w towarzystwie Gaary. Jest mi go żal z jeszcze jednego powodu. Poza krótkimi chwilami był mentalnym niemową, a chciałabym poznać jego myśli. Biedny Kanki z małą ilością czasu antenowego :(
Długo potrwało zanim Kankuro stał się dla mnie na tyle barwną postacią by opisywać świat z jego perspektywy. Lata temu był trochę nijaki, a teraz trudno mi sobie wyobrazić ff z Sauny bez jego znacznego udziału. Czytanie i pisanie zmienia ogląd sprawy ;)
Usuń